Przepis łatwy i szybki, chociaż składników tym razem niemało. Jednak warto je wszystkie dodać, aby sos był odpowiednio gęsty i smakowity, jak tradycyjny. Bitki sojowe podajemy z ziemniakami / kopytkami / puree ziemniaczanym / kaszą gryczaną oraz ulubionymi surówkami: buraczkami, surówką z marchewki, kapustą kiszoną czy ogórami. I oto polski, niedzielny obiad jak u mamy gotowy!
Rada: aby sos wyszedł tak ciemny jak na zdjęciu, trzeba użyć ciemnego sosu sojowego, nie zwykłego. Barwę i konsystencję podkręcają też suszone grzyby i śliwki.
Wegańskie bitki sojowe – SKŁADNIKI
ok. 3–4 porcje
- 1 spora cebula czerwona
- 5 średnich pieczarek
- 1 bardzo mała marchewka
- 2 ząbki czosnku lub 1 łyżeczka suszonego
- ok. 750 + 100 g (ml) bulionu warzywnego lub bulionu z resztek
- 5 kawałków suszonych grzybów
- 3 śliwki suszone
- 2 łyżki płatków drożdżowych nieaktywnych
- 1–2 łyżki ciemnego sosu sojowego
- 2 łyżeczki słodkiej papryki
- 1 łyżeczka majeranku
- 1 hojna łyżeczka musztardy
- sól, dużo pieprzu
- 100 g kotletów sojowych
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1 hojna łyżka koncentratu pomidorowego
Wegańskie bitki sojowe – WYKONANIE
- Garnek stawiamy na średnim ogniu i wlewamy ze 4 łyżki wody. Wrzucamy drobno posiekaną cebulę, pieczarki i marchew starte na tarce o grubych oczkach oraz zmiażdżony czosnek. Smażymy, aż warzywa zmiękną. Od czasu do czasu dolewamy ciut wody.
- Wlewamy 750 g bulionu i dodajemy suszone grzyby zmielone na proszek, śliwki drobno pokrojone, płatki drożdżowe, sos sojowy, słodką paprykę, majeranek, musztardę i pieprz. Mieszamy, przykrywamy pokrywką i doprowadzamy do wrzenia.
- Wrzucamy kotlety sojowe, delikatnie mieszamy, przykrywamy i na małym ogniu gotujemy 15 minut.
- W kubku łączymy dokładnie 100 g zimnego bulionu z mąką i koncentratem. Wlewamy do gara, mieszamy, przykrywamy i gotujemy 5 minut.
Smacznego !
Kolejny genialny pyszny przepis.
Nie przepadam za kotletami sojowymi, ale w tej wersji są naprawdę dobre.
Smak całego dania jest super. Zrobiłam z kaszą bulgur i buraczkami na ciepło.
❤
Bardzo dobry sosik! Czy nadałby się do mrożenia? Może ktoś próbował?
Ja nie mroziłam, ale obstawiam, że można. 🙂